niedziela, 27 kwietnia 2014

Starość Bywa Bolesna


Zawsze uważałem, że jednym z najbardziej miarodajnych kryteriów  (za)wartości muzycznej koncertów była atmosfera poprzedzająca pojawienie się artystów na scenie. Pamiętam leniwe ładowanie lufek przed dawnymi koncertami Izraela, wąsatych jegomościów wymieniających uwagi o modelach gitar Steve’a Vaia, zaś oczekując na toruński występ SBB, podsłuchałem niechcący wymianę zdań dwóch pięćdziesięciolatków, z których jeden doradzał drugiemu: „Wiesz, hemoroidy usuwa się dziś także nieoperacyjnie”. Cóż…
Starszych panów z SBB poprzedził niedługi (lecz i tak zbyt długi) występ formacji z nurtu rocka regresywnego, której muzycy wyznawali zdumiewającą zasadę głoszącą, że utwór jest tym lepszy, im więcej dźwięków uda się weń upchnąć. Pominę go raczej, gdyż z natury nie jestem wredny. Ponieważ jednak moja zdolność oglądania cudzych aktów autoerotycznych jest dość ograniczona, odpadłem dość wcześnie. Powiem tylko, że w połowie koncertu odczułem nieoczekiwany i nagły przypływ ciepłych uczuć do Iron Maiden, o których można powiedzieć choćby to tylko, że z pewnością są zabawni. Na plus tego show mogę zaliczyć wyłącznie opinię Justyny, która zauważyła, że gitarzysta grupy miał najstaranniej wypielęgnowane włosy, jakie kiedykolwiek widziała u muzyka. To już coś…

A potem zagrało SBB. Właściwie nie bardzo wiem, czego spodziewałem się po tym występie. Szedłem na niego, oczekując raczej złych niż dobrych wrażeń, więc powiem uczciwie, że koncert wypadł nieźle – muzycy zagrali energetycznie, dość spontanicznie i świeżo, choć przecież nie młodzieńczo. Oczywiście – w konfrontacji z supportem panowie Skrzek, Piotrowski i Apostolis wypadli jak profesorowie, grający tylko to, co trzeba i niewiele więcej. A jednak przez cały czas miałem wrażenie, że muzyka SBB wykazuje po latach duże „zmęczenie materiału”. Tam gdzie zmierzała w stronę hałaśliwego blues-rocka czy jazz-rocka brzmiała nieźle i z mocą, lecz wszędzie tam gdzie osuwała się w domenę elektronicznego art-rocka brzmiała dość archaicznie i pretensjonalnie. Choć była przyjmowana owacyjnie, może więc mylę się w swoich ocenach. Miałem jednak wrażenie, że owacje te to raczej sentymentalny hołd składany tytanom rodzimej sceny progresywnej przez starzejących się fanów w koszulkach Focus, Deep Purple i Rush. Cóż… Starość Bywa Bolesna, na szczęście „hemoroidy usuwa się dziś także nieoperacyjnie”.

4 komentarze:

  1. A jeśli któryś z albumów z SBB to który?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam uczciwie, że dawno nie słuchałem starych płyt SBB, ale wybrałbym którąś z pierwszych, gdzie sporo było takiego "hałaśliwego" jazz-rocka, trochę w stylu Mahavishnu Orchestra.

      Usuń
  2. Masakryczna czcionka, powinna tu pojawić się jakaś bezszeryfówka, albo szeryfówka, ale bardziej rozbita. Używanie Times New Roman na blogu jest jak używanie Comic Sans w pismach urzędowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagę, rzeczywiście ten krój nie prezentuje się tu dobrze. Trzeba pomyśleć o zmianie dla wygodniejszego czytania.

      Usuń