niedziela, 23 września 2012

Sushi! Sushi! Sushi!




Jestem miłośnikiem owoców morza i umiarkowanym entuzjastą sushi. Nie jadam go codziennie, ani nawet co tydzień, ale od przypadku do przypadku – zwykle na bankietach lub proszonych imprezach (co wychodzi taniej). Dziś Internet żyje kwestią sushi za sprawą niefortunnej wypowiedzi celebryty, Michała Figurskiego, który oświadczył niemal z rozpaczą, że od czasu utraty pracy po „aferze ukraińskiej” nie jadają już z żoną sushi co tydzień. Internauci reagują, jak zwykle, błyskawicznie – organizują sieciowe „grupy wsparcia”, montują prześmiewcze zdjęcia i filmiki etc., etc.
Gdyby jednak na całą sprawę „rzucić oko” kulturoznawcy (wolę tę formę jako bardziej zdystansowaną – oko odrywa się tu wszak od obserwatora!), rzecz okazuje się dużo bardziej złożona i symptomatyczna. W myśl semiotyki Barthes’owskiej np. „sushi Figurskiego” (jak niegdyś „twarz Grety Garbo”) okazuje się bowiem mitem popkultury. Owszem, było nim już wcześniej – jako kulinarna figura „egzotyzmu” (jak niegdyś, w PRL-u „pizza” i nieco później „kebab”) oraz jako społeczna oznaka zamożności („Stać mnie na sushi”, znaczy: „Należę do zamożnej klasy średniej”). Teraz jednak to proste japońskie danie zyskuje znaczenia dodatkowe – naddane, bliskie nieomal tragizmowi bohaterów greckich mitów. Oto bowiem popkulturowy heros („celebryta Figurski”) – w sytuacji tzw. „kryzysu egzystencjalnego” (utrata pracy i zagrożenie utratą pozycji społecznej) zostaje wystawiony na próbę – musi zrezygnować z niektórych atrybutów swego statusu (a zatem wykazać się heroizmem) – liczyć wydatki, nie jadać sushi, rzadziej tankować samochód itd. Cóż jednak ma począć „heros”, którego jedynymi heroicznymi czynami – konstytuującymi jego pozycję społeczną – były właśnie: posiadanie drogiego samochodu, pokazywanie się w ekskluzywnych lokalach i jadanie sushi? Nieszczęśnik ów nie ma przecież niczego w zanadrzu – jego „potworem” jest drogie sushi na talerzu, którego cotygodniowym jadaniem się wsławił. Jest nim ekskluzywny wóz, w którym się pokazuje. Pozbawienie go sushi, to jak pozbawienie Heraklesa Hydry lernejskiej. Kogóż ma zabić heros? Czym się wsławić? Nieszczęsny Figurski i zginienia bliski! W ten sposób heros traci swój nadludzki status, zaś sushi staje się w polskiej popkulturze mitem, zyskując znaczenie dodatkowe. Od dziś będzie nim „tragedia celebryty”.

Na zdjęciu – pozbawione heroizmu – „sushi ubogich”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz