poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Sen o Chinach (pięknych i takich sobie)



 Kartkuję „Słowa i rzeczy” pana Michała Foucaulta i znajduję w nich taki oto fragment:
„Czyż w naszych marzeniach Chiny nie są po prostu uprzywilejowanym miejscem w przestrzeni? W systemie naszej wyobraźni kultura chińska jest bezgranicznie drobiazgowa, hierarchiczna, głucha na dziejowe wydarzenia, przywiązana do przestrzennej rozciągłości; śnimy o niej jak o cywilizacji tam i zapór pod wiecznym okiem błękitu; widzimy jej rozległość i bezruch na obszarze otoczonego Wielkim Murem kontynentu”.             
Czytam i przypominam sobie własny sen o Chinach sprzed kilku lat. Po chwili odnajduję go w notatkach: „Śniłem o Chinach. Jakaś góra wzbudziła we mnie zachwyt. Oglądana z bliska okazała się drzewem”. Ot i wszystko, „chińska sprawa”. A jednak te Chiny ze snu nie przestają mnie dręczyć. Mija kilkanaście minut nim uświadamiam sobie, co w nich mnie niepokoi. Otóż, nie wierzę, by Chiny istniały naprawdę, aby mogły być czymś więcej niż sen poety czy szaleńca… Znam wprawdzie ludzi twierdzących, że zwiedzili Chiny w rzeczywistości, lecz ci kłamią bezczelnie, nadając swym snom pozór faktu. Albowiem ani kilometry smoczych splotów Wielkiego Muru, ani przedziwne przypadki sędziego Pao Kunga, ani cierpliwe rzesze terakotowych wojowników cesarza Quin Shi Huang Di, ani tym bardziej legendarna mapa cesarstwa nie mogą być bardziej rzeczywiste niż Zhuangzi, który śnił o byciu motylem, bądź motyl śniący o byciu Zhuangzi (nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego przenikliwy umysł Zhuangzi nie pojął, że i on, i motyl są zaledwie snem tej samej księgi...). W istocie wszyscy śnimy o Chinach, zaś cała tajemnica, ów niepojęty sekret, tkwi w tym, iż jest to sen odwieczny i powszechny, drobiazgowy, perfekcyjny i kompletny niczym owa chińska encyklopedia cytowana przez Foucaulta, cytującego Borgesa – śniącego bibliotekarza. 

P.S. Kończąc te zdania, zahaczyłem wzrokiem o korpus mojego laptopa, na którym widnieje (nie, nie ideogram) inskrypcja: "Made in China" i pojąłem ostatecznie, że nie piszę, lecz tylko śnię o pisaniu.

Fragment „Les Mots et les Choses” w przekładzie Tadeusza Komendanta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz